Ekspertka: Liczbę wykrytych zakażeń trzeba mnożyć razy 6, a może nawet 8
Jak podało w środę Ministerstwo Zdrowia, badania laboratoryjne potwierdziły zakażenie koronawirusem u kolejnych 12 168 osób, a zmarło 568 chorych na COVID-19.
Prof. dr hab. n. med. Magdalena Marczyńska z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, która doradza rządowi w ramach działalności Rady Medycznej, oceniła, że dlatego jest mniej zakażeń koronawirusem w ostatnich dniach, gdyż Polacy w ostatnich tygodniach zachowywali się bezpieczniej.
– Martwi jednak duża liczba zgonów, ale tu także jest pewne przesunięcie w czasie, bo rzadko osoby zakażone koronawirusem SARS-CoV-2 już w pierwszych dniach ciężko chorują. COVID-19 rozwija się jakiś czas, dlatego teraz mamy taką sytuację, że spada liczba nowych przypadków, ale nadal liczba zgonów jest pokłosiem wysokiej fali zakażeń kilka tygodni temu – oceniła prof. Marczyńska. Dodała, że martwią ją nieco obrazki z galerii handlowych i tłok w tych miejscach, bo on może znów dać wzrost zakażeń po świętach Bożego Narodzenia.
"Z tym wirusem w Polsce mogło się zetknąć ok. 8 mln osób"
Pytana o wyniki badań prowadzonych w woj. zachodniopomorskim, które wskazały na przeciwciała koronawirusa SARS-CoV-2 u 19 procent badanych, oceniła, że w całej Polsce ten procent jest pewnie podobny.
– To możliwe. Z tym wirusem w Polsce mogło się zetknąć ok. 8 mln osób. Pamiętajmy, że osoby mające łagodne objawy często nigdzie się nie zgłaszają, bo chcą uniknąć kwarantanny czy izolacji. Część osób nie ma też w ogóle objawów - dlatego liczbę wykrytych zakażeń od początku epidemii trzeba mnożyć razy 6, a może nawet 8 – powiedziała.
"Skonsolidować wszystkie siły ludzkie, aby nie dopuścić do trzeciej fali"
Ekspertka od chorób zakaźnych wieku dziecięcego pytana o to, czy w ramach Rady Medycznej doradzającej rządowi analizowana jest możliwość zmiany decyzji ws. kumulacji ferii na początku stycznia, odparła, że nie.
– Moje zdanie, tak jak i części specjalistów z rady, było odmienne, ale nie chcemy też w tej sprawie maszerować na wojnę i robić Republikę Podhalańską. Uznaliśmy, że mamy spróbować skonsolidować wszystkie siły ludzkie, aby nie dopuścić do trzeciej fali zachorowań. Mogę zrozumieć taką argumentację – przyznała prof. Marczyńska. Dodała, że wyjściem naprzeciw rodzicom i polskim rodzinom jest pomysł półkolonii w szkołach, który ma być także swoistym pilotażem powrotu dzieci do szkół po feriach.
"Konieczne jest jak najszybsze przywracanie stacjonarnej edukacji"
– Ten powrót jest bardzo potrzebny - szczególnie dla dzieci do 12. roku życia. Wszystkie badania wskazują, że w tej grupie wiekowej transmisja wirusa jest mniejsza, więc zagrożenie też jest mniejsze. Półkolonie zorganizowane w małych grupach, bez wymiany opiekunów, mają odciążyć rodziców, tak, aby nie musieli oni brać urlopów w okresie ferii, ale także przywrócić nieco normalności dla dzieci. Najmłodsi potrzebują kontaktu z rówieśnikami. Konieczne jest jak najszybsze przywracanie stacjonarnej edukacji i wiem z działań rady medycznej, że ministerstwo za to odpowiedzialne pracuje nad wytycznymi związanymi z takim powrotem – powiedziała.
W ramach półkolonii dużo zajęć ma być prowadzonych na zewnątrz, co także wzmocni odporność dzieci po tygodniach spędzonych w domach. Ekspertka stwierdziła, że jest kilka wariantów powrotu uczniów do szkół, a o wyborze ostatecznie któregoś z nich będzie decydowała sytuacje epidemiczna.
– Na pewno jak najszybciej do klas muszą wrócić małe dzieci, ale także przerwa w stacjonarnej edukacji musi być skrócona do granic możliwości dla innych roczników – oceniła prof. Marczyńska.